One year ago we found this injured cat in our neighborhood. We took her home and to the vet. After amputation of an injured tail we started to look for new home for her. But nobody was interested in adult cat with half of the tail. So Sushi is still with us and she is our cat now.
Sushi zwana też Suszu to bardzo fajna kotka. Nie wiem jak to jest ale dorosłe podwórkowce w naszym domu są najodważniejsze i najbardziej towarzyskie kiedy są goście. Sushi tak jak Bazyl i Lenka nic sobie nie robi z dzwonka domofonu czy wizyt różnych ludzi. Uwielbia czesanie, głaskanie i często śpi w nogach łóżka z nami. Czasem kłóci się z innymi kotami ale wszystko na akceptowalnym poziomie. Suszu kocha balkon. Spędza tam całe godziny i to ją pewnie najbardziej uszczęśliwia klapka w drzwiach.
Ponieważ długi czas mieszkała na dworze na naszym osiedlu postanowiłam spróbować z nią spacerów. Kupiliśmy jej śliczne brązowo-różowe szelki i zaczęliśmy przyzwyczajać do tego niezbyt miłego gadżetu.
No i dziś zaliczyłyśmy pierwszy spacer :-) Na pewno Suszu była zestresowana. Ale mam wrażenie, że oprócz tego była w niej ciekawość świata. Nie chcę jej zmuszać do spacerów wbrew woli. Starałam się obserwować jej zachowanie i myślę, że możemy spróbować kolejnych spacerów. Kiedy brałam ją na ręce po chwili znowu ciągnęła na dół.
Sushi spent long time living outside and she loves to be on the balcony. So we decided try to take her for a walks. And today was first Sushi's walk. She was nervous but I think she liked it.
Najpierw Sushi posiedziała na drzewie
Sushi on the tree
Potem pomyślałam, że dobrze się będzie czuła w zaciszu budynku i Sushi znalazła sobie bazę wypadową na parapecie piwnicznego okienka. Stamtąd ciekawie obserwowała świat. Myślę, że to będzie nasz stały punkt spacerowy zanim Sushi poczuje się całkiem pewnie.
Sushi found an observation point on the windowsill.
Jest cudowna! I ogromnie przypomina naszą Trzykrotkę... ale ilość kotów, kur i królików już znacznie przekracza nasze możliwości finansowe, aby brać kolejnego kota :(
OdpowiedzUsuńU Ciebie Aniu jest przecudny mieszany zwierzyniec :-) My też już jesteśmy zakoceni na maksa. Może to tak miało być - Omlet zostaje z nami aby mnie pocieszać kiedy czas Bazylka nadejdzie a Sushi żebym miała towarzystwo na spacery :-)
UsuńDawno nie zaglądałam do Ciebie, Efko. Dlaczego piszesz tak jakoś o Bazylku?
UsuńJuż doczytałam, Efko.
UsuńSmutno...
No niestety, niedługo minie pół roku jak odkryłam guza. I tak cieszę się, że Bazyl jest z nami tyle czasu biorąc pod uwagę jak wielki jest guz. Może jeszcze trochę z nami pobędzie. Oby!
UsuńJaka to piękna kotka :)! I wygląda na zaciekawioną :)
OdpowiedzUsuńNo jest śliczniutka nasza Sushi :-) Też odniosłam wrażenie, że wyprawa ją zaciekawiła :-)
UsuńJak ten czas leci ;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego na kolejne wiele lat razem :-)) Widocznie miała być Wasza !
Ekstra spacerek , widać że jej się podoba :D
Ha o wszystkich kotach co zostają tak myślimy - widocznie miały być nasze :-)
UsuńPamiętam ogłoszenia, i jak trzymałam kciuki. Ale może ona nigdzie od Was iść nie chciała.
OdpowiedzUsuńWypiękniała przez ten rok.:)
Widocznie te kciuki to podziałały dla Sushi - skoro iść nie chciała to się udało i jest z nami :-)
UsuńNie do wiary że to już rok :) Sushi się chyba spodobało, a na pewno przypomniało :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Nasze osiedle to jej okolica więc pewnie przypomni sobie stare kąty :-)
UsuńW okienku piwnicznym ma"zabezpieczone"tyły i pewniej się chyba czuje podczas spaceru.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zostawiam:)
Dokładnie - na okienku Sushi poczuła się całkiem pewnie :-) Najfajniej, że któryś sąsiad był akurat w piwnicy i podszedł pozaczepiać - w moim bloku jest dużo zwierzaków i sąsiedzi są dla nich przyjaźni.
UsuńJak zwykle komentuje tego typu posty - jak ten czas szybko leci! Nim się obejrzymy, mijają kolejne wspólne lata pięknej przyjaźni. :)
OdpowiedzUsuńKota na zdjęciach nie wydaje się być ani trochę zestresowana! Poza tym.. jest naprawdę prześliczna :)
Czas bardzo szybko leci. Ani się nie obejrzeliśmy a minął rok. Z Omleta zrobił się kawał kocurka a Sushi zadomowiła się u nas na dobre. A co do urody to fakt - przepiękna z niej szylkrecia :-)
UsuńSuszu jest urocza, nie wiadomo czemu niewidzialna, takie kotki po przejściach mają zwykle wielu chętnych, ale widać była Wam pisana, z czego ja się osobiście cieszę, bo gdzie miałaby lepiej? Troszkę mi jej żal, że ma ciągle status kotki na wydaniu, ale na szczęście ona sobie nic z tego nie robi :o)
OdpowiedzUsuńWłaściwie to już nie ma. Nawet ogłoszenia z bloga zdjęłam. Uważam, że rok to już trochę za długo na tymczasowanie. Nie wiem jak miałabym teraz oddać ją czy Omleta.
Usuńnaszą rudą bohaterkę też córcia usiłowała "spacerowac"
OdpowiedzUsuńMimo, ze kota wkazuje nadzwyczajne zainteresowanie światem zabalkonowym
to za żadne skarby świata nie daje się wystawić za drzwi a na zewnątrz jest po prosu regularna panika
tak więc szelki ( drogie jak diabli) na razie wylądowały w szufladzie i nie wiecz czy będą kolejne "usiłowania"
a znam osoby które z powodzeniem swoje koty wyprowadzają...
Myślę, że to trzeba się kierować tym co przekazuje nam kot nie wyprowadzać go na siłę. Jak nie chce to nie. U Sushi jednak widziałam zainteresowanie spacerem.
Usuńwidać nasz dachowiec jest wybitnie kanapowy
UsuńPiękna jest!! Cieszę się, że w Twoim domu Sushi znalazła miejsce ;)
OdpowiedzUsuńJa w sumie też się cieszę. I tak już więcej nie powinniśmy tymczasować więc niech Sushi i Omlet mają już dom na zawsze :-)
UsuńGratulacje dla Sushi! Myślę, że niedługo przezwycięży obawy a chęć chłonięcia świata będzie silniejsza niż strach czy stres. Pewnie też sama znajdzie sobie ulubiony zakątek gdzie chętnie będzie spacerować. My troszkę zaniedbujemy spacery ale pogoda tego roku jest bardzo kapryśna i niesympatyczna.
OdpowiedzUsuńNo ja dziś planowałam malutki spacerek ale cały dzień lało. Ale jestem przekonana, że Sushi polubi spacerowanie i będzie Twoim M&M robić konkurencję ;-)
UsuńTeż pamiętam ogłoszenia,fajnie że z Wami zostały. Ja również mam Kotka Bazyla,jest już sędziwy ale się trzyma.Sushi jest wspaniała.pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń