Do tego koty. Trafiły do nas cztery koty na tymczas. W sumie nic takiego. Trzy piękne, oswojone kocięta powinny szybko znaleźć domy. Nie zadzwonił ani jeden telefon. Tak jakby kocięta były niewidzialne.
Kociaki okazały się chore. Niekończący się koci katar dopadł całą trójkę. Po leczeniu tydzień spokoju i nawrót. Na tą chwilę Musli ma się super, Milka dobrze a Omlet kiepsko - do kichania dziś dołączył wymioty i znowu jestem w nerwach. Nie ma jak ich zaszczepić, nie ma jak wykastrować.
Sprawcy zamieszania
Musli, Milka i Omlet
W sprawie adopcji Sushi też cisza. Ale powiedzmy tu się nie dziwię. Dorosła kotka i to bez ogonka. Ja wiem, że jest słodka i kochana ale takiemu kotu trudniej znaleźć dom.
W między czasie nasze koty serwują nam "rozrywki". Jovi miał kłopoty z pęcherzem. A z Kostkiem musimy iść do ortopedy. Musi sprawdzić kręgosłup naszego kuśtyczka. O pomniejszych rzeczach jak ropiejące oczy już nie wspominam. Jestem zmęczona sytuacją. Nie umiem się nie martwić o koty. Jak coś się dzieje to bardzo to przeżywam. Staram się patrzeć pozytywnie, że maluchy wyzdrowieją i znajdą dobre domy. Ale już wiem na pewno - nie nadaję się na dom tymczasowy :-( Nasze koty też już chyba nie bo pewnie te kłopoty zdrowotne są właśnie przez maluchy.
Dzisiejsi Jovi i Bazyl
Oprócz tego spotkało mnie w tym roku kilka wspaniałych rzeczy. Niespodziewane propozycje sprawiły, że tego roku na pewno nie będę mogła zapisać na minus. Ale na takie podsumowanie jeszcze przyjdzie czas.
oj biedna :( ja też w nerwach Antoni ma uszkodzone oko...coś te koty nam serwują ostatnio przygody..trzymam kciuki żeby się u Ciebie poprawiło! bardzo! :)
OdpowiedzUsuńNo nasze koty ostatnio dają do wiwatu. Trzymam kciuki za oczko i dziękuję za kciuki dla mojej kociej bandy :-)
UsuńRozumiem i współczuję, bo wiem, jak problemy zdrowotne kotów potrafią wykańczać psychicznie. Oby sytuacja się ustabilizowała, tego Wam życzę.
OdpowiedzUsuńDziękuję, mam nadzieję, że w końcu wszytko się unormuje. Cieszę się każdym zdrowym objawem u kotów. Nawet dziś się cieszyłam jak mi Omlet zlizywał pasztet sojowy z kanapki - bo to znak, że ma się dobrze i ma apetyt :-)
UsuńKurczę, naprawdę nikt, nikt nie pyta o kotki? Mam nadzieję, że jednak znajdą kochające domki.
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki za zdrówko tymczasków i za rezydentów. Przesyłam dobre myśli! :))
Mi też trudno w to uwierzyć ale naprawdę nie ma zainteresowanych kotami. Jak się podobają to oczywiście nikt nie może ich adoptować. Jednego kociaka mieli wziąć nasi znajomi. Jednak na razie sprawa przycichła a ja też nie chcę ich zmuszać. Wczoraj zadzwoniła pani bo myślała, że Musli to jej kotka zaginiona kilka dni wcześniej.
UsuńBędziemy szukać do skutku. W końcu musi się ktoś zakochać w maluchach. One są tak słodkie i kochane.
Bardzo Ci wspołczuje. Mam nadzieję że jednak wszystko się ułoży po Twojej myśli. Kociakom życzę szybkiego powrotu do zdrowia i domków u dobrych ludzi :)
OdpowiedzUsuńZrobiłaś piękne zdjęcia - mnie się najbardziej podoba pierwsze - fantastyczne :)
Dziękuję, mam nadzieję, że te wszystkie pozytywne myśli przyniosą dobry skutek :-)
UsuńKociaki były genialne na tym pierwszym zdjęciu. Obserwowały jakiegoś latającego robala. oczywiście jak wyjęłam aparat to zaczęły się wiercić ale na szczęście fotka i tak fajna wyszła :-)
Życzę Ci z całego serca Ewo poprawy sytuacji i w pracy i w kociej sprawie. Przesyłam moc ciepłych fluidów, oby wreszcie coś zaczęło się zmieniać.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci. Koniec miesiąca przyniesie informacje co dalej z pracą. A co do kotów to się okaże. W październiku wyjeżdżamy na tydzień i fajnie by było jakby maluszki już poszły do siebie. Ale w sumie to już chyba mało realne.
UsuńNo nic będziemy cierpliwie szukać domów.
Rozumiem doskonale co czujesz jeśli chodzi o koty, ale życzę Ci abyś miała więcej optymizmu, a kotki wyzdrowiały całkiem, potem znalazły domki. Ja też nie nadaję się na dom tymczasowy i myślę, że takie osoby jak my pomimo swoich chęci do pomagania muszą poszukać innej formy niesienia pomocy bo nasza psychika tego nie zniesie. A nasze stany psychiczne niestety odbijają się na kotach.
OdpowiedzUsuńNie zazdroszczę Ci tego wszystkiego... Ale na pewno się odmieni. Musi.
OdpowiedzUsuńSpokoju życzę :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ciepło!!
OdpowiedzUsuńBiedne maleństwa! Dobrze, że trafiły do Ciebie, przynajmniej ma się kto nimi opiekować! Polecam Ci stronę maxizoo.pl, w zakładce porady znajdziesz naprawdę dużo ciekawych i przydatnych informacji:)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
ech, współczuję i życzę, żeby szło ku lepszemu!
OdpowiedzUsuń