W taki dzień jak dziś zbiera się na wspomnienia. Nie tylko o ludziach, którzy odeszli ale i o zwierzakach. One też zasługują na to aby je wspomnieć.
Łatka
Rózia
Buran
A tu wyjątkowe wspomnienie. Przez krótki czas mieliśmy trzy psy.
Na zdjęciu razem:
- Atos z patykiem - już pod koniec swojego życia
- Saba mała ruda suczka przygarnięta przez moją siostrę
- Buran jeszcze w wieku szczenięcym
Saba i Buran były w podobnym wieku i tak jak Atos wcześniej, przeżyły z nami wiele lat.
Nie mam niestety zdjęć swoich szczurków Kadiego i Maleństwa.
Były też inne zwierzaki kiedy byłam mała ale bardzo słabo je pamiętam Najbardziej kotkę Myszę i jej córeczkę Kaję. Pamiętam jak przez mgłę kanarka i papugi faliste mojej siostry. Chyba były też rybki przez jakiś czas. Moja rodzina zawsze była zwierzolubna.
Masz rację, zwierzaki też zasługują, by o nich pamiętać nawet w tedy, gdy już ich z nami nie ma. [*] dla wszystkich zwierzaków, których już nie ma...
OdpowiedzUsuńWitam na blogu i dziękuję za świeczuszkę dla naszych futerek.
UsuńPiękne wspomnienia... :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że 7 października obchodzone są zwierzęce zaduszki? :)
OdpowiedzUsuńAle to prawda w takich dniach wracają wspomnienia wszystkich bliskich, którzy odeszli... Piękne zwierzaki.
Nie wiedziałam o tych zaduszkach. Dobrze, że zwierzaki mają swoje zaduszki. Jednak ten dzień nastraja mnie szczególnie na wspomnienia. Nawet tych zwierzaków, których od lat nie ma ze mną.
UsuńPiękne zwierzęta. Łatka tak dostojna. A Atos z patykiem jakoś mnie wzrusza... Nasi bracia mniejsi jak najbardziej zasługują, by je wspomnieć. Czasem nawet bardziej niż niejeden ludzki osobnik.
OdpowiedzUsuńJolkaM
PS. Dziś zostaję u Ciebie dłużej. Od dawna sobie obiecuję pooglądać uważniej Twoje prace. Dziś jest dobry dzień na to. Pozdrówka. :)
J.
Witam serdecznie i mam nadzieję, że oglądanie moich prac sprawi Ci przyjemność :-)
UsuńA mnie się zawsze wydaje ,
OdpowiedzUsuńże to tak niedawno było jak one z nami były...
A czas nieubłaganie pędzi do przodu...
To prawda, jak pomyślę, że to już ponad rok jak Rózi nie ma z nami. A niedługo będzie rok jak Łatka odeszła. Czas naprawdę pędzi.
UsuńTeż często wspominam moje zwierzaki, które już odeszły i ciągle mi ich brak
OdpowiedzUsuńDobrze, że choć wspomnienia nam zostają.
UsuńJa też zawsze byłam zwierzolubna, ale nie mogłam trzymać w domu ani pieska, ani kotka, dopiero wywalczyłam sobie to w liceum. Wcześniej maiłam wiele mniejszych zwierząt: papugi, kanarki, myszki, żółwia. Wszystkie je kochałam.
OdpowiedzUsuńFajnie, że choć w liceum Ci się udało. Ja nie wyobrażam sobie życia bez zwierzaków. Właściwie zawsze w domu były jakieś zwierzęta. Cieszę się, że teraz mogę mieć piec kotów :-)
UsuńU siebie planowałem dokonać wspominek o Baldricku i suczce Shanie, ale smutek mnie rozdziera i wciąż pytania, czy mogłem coś zrobić, by jeszcze żyły. Tak krótko były u mnie...
OdpowiedzUsuńMam pytanie, trochę brutalne, ale życiowe. W Polsce nie wolno grzebać zwierząt - należy oddać je do spalarni. Okropne rozwiązanie. Myślę, że wiele osób omija ten zakaz i chowa swe zwierzęta np. w przydomowych ogródkach, niektórzy jak wiem wyrzucają po prostu na śmietnik. Jak Wy do tego podchodzicie?
Nie oddalismy naszych psow. Sa pochowane w ogrodku w kacie pod drzewem. Nikt nawet nie pomyslam zeby je gdzies wywieźć. To był ich ogród, uważaliśmy ze nalezy im sie szacunek jako domownikom.
UsuńOj ja też się zastanawiam czasem czy moje koteczki można było uratować. Że gdyby trochę szczęścia nie zabrakło byłby z nami. Łatwiej pogodzić się z odejściem gdy wiemy, że za nami wiele lat życia razem.
UsuńNasze koteczki niestety były oddane do spalarni. Nie mamy możliwości pochowania ich we Wrocławiu. Inaczej jeśli ma się swój ogród. Wtedy decyzja może być tylko jedna.
Też o tym myślałam odkąd mam zwierzaki.
UsuńGdy byłam dzieckiem jak umierał jakiś pies, kot ... lub nawet wróbelek w ogrodzie mieliśmy "cmentarzyk" i tam wszystkie spoczywały. Potem długą część życia nie miałam zwierząt.
Mamy w moim mieście cmentarz dla zwierząt i oby jak najpóźniej, ale w razie potrzeby tam spoczną moje zwierzaki.
Do spalenia ich nie oddam ... ale rozumiem gdy nie ma innego wyjścia ...
Ja poprosiłem o pomoc mego weterynarza, tam u niego zostały zwierzaki. Nie mam ogródka własnego, gdybym miał, prawdopodobnie tam bym zorganizował miejsce pochówku.
UsuńWiesz Alisona, ja też za dzieciaka urządzałem zwierzęce cmentarzyki u babci na wsi. Rodzice się wściekali, bo ciągle miałem na sobie zapach śmierci i ziemi.
Skoro zostawiłeś u weta to powinny trafić do spalarni - ale to kosztuje - u nas 100 zł za zwierzaka.
UsuńJa tak samo jak jestem za kremacją ludzkich zwłok ,tak samo pasuje mi się to rozwiązanie ze zwierzętami .
U nas jest możliwe uiszczenie takiej opłaty u weta i Oni się tym zajmują -czyli przekazują do spalarni ...
I słusznie. Nasi mniejsi domownicy tez zasługują na pamięć.
OdpowiedzUsuńPiękne jest to zdjęcie z trzema psami, widać ze dobrze im u was było.
Mam nadzieję, że było im dobrze :-) W każdym razie były z nami po kilkanaście lat. A to zdjęcie też bardzo lubię. Nie mam więcej fotografii gdzie jest cała trójka.
UsuńPiękne portrety ..... :-))))
OdpowiedzUsuńPiękny wpis Ewuś ...
OdpowiedzUsuńJa też może kiedyś się zbiorę i opiszę swoje ...
Mam nadzieję, że im dobrze tam gdzie teraz są ...
OdpowiedzUsuń