A ja już jestem "skażonym kociarzem". Patrząc na rysunek, pierwsze, co pomyślałem: "o, wychodzący kot, nieładnie..." :-)) Przepraszam, bo rysunek bardzo ładny! :)
Też mam czasem taką myśl. Jak np czytam książkę a tam przecież przygody dzieją się w świecie a nie w zasiatkowanym domu. Ale lepiej niech wychodzące będą te książkowe i rysunkowe. A nasze niech w domkach się grzeją :-)
Tak, tak. Z wychodzących to można się napatrzeć w "Naszych zwierzakach". Ale one nie są właściwie wychodzące, bo nie są wchodzące. Są po prostu zewnętrzne. Ale za to pięknie tam, jak w bajce, bo mało widać tego świata nieprzyjaznego kotom. Tu, w środku miasta, za nic nie chciałbym, by nasze koty wychodziły. Na szczęście wcale nie chcą. :-)
Przydałby się drugi kociak. Marzec tuż, tuż.
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie poznałam blog "Po kociemu".
Świetny pomysł, prace bardzo pomysłowe.
Ania
A ja już jestem "skażonym kociarzem". Patrząc na rysunek, pierwsze, co pomyślałem: "o, wychodzący kot, nieładnie..." :-))
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, bo rysunek bardzo ładny! :)
Też mam czasem taką myśl. Jak np czytam książkę a tam przecież przygody dzieją się w świecie a nie w zasiatkowanym domu. Ale lepiej niech wychodzące będą te książkowe i rysunkowe. A nasze niech w domkach się grzeją :-)
OdpowiedzUsuńTak, tak. Z wychodzących to można się napatrzeć w "Naszych zwierzakach". Ale one nie są właściwie wychodzące, bo nie są wchodzące. Są po prostu zewnętrzne. Ale za to pięknie tam, jak w bajce, bo mało widać tego świata nieprzyjaznego kotom.
OdpowiedzUsuńTu, w środku miasta, za nic nie chciałbym, by nasze koty wychodziły. Na szczęście wcale nie chcą. :-)