czwartek, 4 października 2012

Niedzielna niespodzianka

W niedzielę poszliśmy zajrzeć do kuźnickich kotów i ich karmicielki. Na miejscu okazało się, że są dwa małe kocięta. Kotka wyprowadziła je dwa tygodnie wcześniej. Maluszki dzielnie wcinały jedzenie a Karol spróbował je pogłaskać. Ku naszemu zdumieniu maluchy nie uciekły ale dały się dotykać. Nie było długiego zastanawiania się. Zdecydowany chwyt i Karol miał dwa kocięta w rękach.
Nie mieliśmy transportera ani nic innego. Jednego kociaka zapakowałam pod bluzę drugiego niósł Karol. I pędem do domu. Tym bardziej, że "mój" kotek mnie ugryzł w palec i krew zdrowo sikała. Nie mówiąc o bólu. Ale na szczęście kociaki po drodze były grzeczne.


W domu trafiły do transportera. Potem przyjechała klatka i przepakowaliśmy kociaki. Przy okazji okazało się, że to dwa kocurki. Oczywiście dzikawe. Przestraszone aż serce mi się krajało, że zabraliśmy je od mamy. Powtarzałam sobie, że tak będzie dla nich lepiej tym bardziej, że już mają koci katar.

Na drugi dzień kocurkowie trafili do domu tymczasowego. Są pod świetną opieką a co najważniejsze jeden już jest zarezerwowany :-) Jeszcze przez jakiś miesiąc będą razem aby podrosły, wyzdrowiały i oswoiły się do końca.

Oto chłopaczki:

CZARNY


CZARNO-BIAŁY


Ten czarno-biały wbił we mnie ząbki :-) Efekt był taki, że w poniedziałek leciałam na szczepienie przeciw tężcowe. Czeka mnie jeszcze dwukrotna powtórka :-) Na szczęście palec się goi dobrze i boli już coraz mniej.

25 komentarzy:

  1. O masz, takie to są czasami przygody z kociakami...
    Zdrówka życzę, żeby coś się nie przyplątało...
    A kociaki miały szczęście ,że na Was trafiły.
    Jak KK to i po wzroku by było...
    A tak znajdą domki na pewno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tym razem wszystko poszło super. I nawet domki chętne są. Żeby tak zawsze było.

      Usuń
  2. No pięknie! Mały gryzoń :)
    Strasznie szybciutko dt im się znalazło :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby się nie znalazł kociaki byłby oczywiście u nas. Ale już wcześniej mieliśmy ofertę pomocy przy kociakach. A że możemy całkowicie zaufać opiekunom kociaków nie było chwili wątpliwości, że możemy z tej pomocy skorzystać :-)

      Usuń
  3. To musi być trudne, przekazywać takie słodziaki (nawet gryzące) dalej....Koty rosną za szybko. Za szybko robią się dostojne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem szczerze, że tym razem przekazywałam je z ulgą. Siedem kotów w domu to dla mnie już trochę za dużo. A poza tym ostatnio brakuje nam czasu i byłoby kiepsko z oswajaniem. Ale prawda jest taka, że choć kociaczki były tak krótko pod naszą opieką to już kawałek serca skradły :-)

      Usuń
  4. To mieliście przygodę. Ale wszystko dobre, co się dobrze kończy. Byle by oba znalazły domki. Świetna robota!

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Z tego co wiem to na razie lekko nieśmiały jest ten diabełek. Ale kto wie jaki charakter z czasem pokaże :-)

      Usuń
  6. Super, że kolejne kociaki znajda domki, i dłużej pożyją. Do czarnulków mam słabość ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko Ty - dlatego czarnulek ma już zaklepany dom :-)

      Usuń
  7. Brawo za kolejne uratowane życia :))
    A tak na marginesie ,to moją mamę właśnie ugryzł bardzo mocno jej własny kot Wacek . Za głaski :(( Ręka bolała parę dni ,ale już jest lepiej ... Na szczęście mama była szczepiona.

    Za domki kciuki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj u mnie na szczęście obeszło się bez jakiegoś bolenia. Tz trochę momentami czułam ten palec ale ogólnie to goi się świetnie. A Wacek taki humorzasty czy coś się stało, że ugryzł?
      Zaczynam się cieszyć uratowaniem kociaków bo na początku miałam małego kaca. Tzn wiem, że dobrze zrobiliśmy ale patrzenie na te przerażone kocięta łamało mi serce. Na szczęście oswajają się coraz bardziej i czeka je dobre życie.

      Usuń
  8. Ale fajne maluchy ;-) na pewno trafią do dobrych domków!

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniała akcja i piękne kociątka :)! Współczuję ugryzienia i zastrzyków...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest źle. Palec dobrze się goi i nie boli. A szczepienie przyda się na następne 10 lat jakby co :-)

      Usuń
  10. serdecznie dziękuję :)
    a ciacho pyyyyszne, koty też się załapały :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Moja Pyśka była gryząco - drapiąca i powiem ze często się zastanawiam co się dzieje w ślinie kotów, skoro te ugryzienia tak paląco bolą i raczej długo się goją ... Teraz podrosła i zrozumiała ze nie musi się wiecznie bronić... dawno nie gryzła.

    Dobrze ze się zaszczepiłaś, mi to nawet do głowy nie przyszło :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja o szczepieniu wiem z forum miau bo tam zawsze piszą o tym żeby to zrobić w razie pogryzienia. Potem trochę boli ręka ale w przypadku jakiś ran człowiek jest zabezpieczony.
      Mi palec się super zagoił. Aż jestem w szoku.
      Dobrze, że Pyśka zrozumiałam, że nie trzeba gryźć. U mnie też z czasem koty dużo spokojniej podchodzą do różnych zabiegów.

      Usuń
  12. Śliczne chłopaki i jakie pożyteczne - dzięki nim będziesz zaszczepiona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmobilizowały mnie :-) Z tego co wiem to oswajają się coraz bardziej co mnie cieszy :-)

      Usuń
  13. Przeczytałam z opóźnieniem, ale za to razem ze wszystkimi komentarzami i już wszystko wiem, o co chciałam zapytać. Pozostaje mi tylko powiedzieć, że to kolejna wspaniała akcja w Waszym wykonaniu :-) Jesteście super :-)))

    OdpowiedzUsuń

Nakarm koty - zostaw komentarz :-)
Feed the cats - leave a comment :-)