niedziela, 11 lipca 2010

Upalnie...

Gorąco jest okropnie. Miałam nadzieję, że pojedziemy gdzieś do lasu ale w efekcie spędzam weekend sama w domu bo Karol w pracy. Ja jestem wypluta z energii bo ciężko mi się oddycha w taką pogodę. Ale wczoraj pod wieczór wyskoczyłam na rower i spotkałam takie cuda. Kotków było cztery - dwa rudzielce (jeden sobie poszedł), bury chudasek, który leży i ten kot dalej z puchatym ogonem.


Nasze koty cały dzień spały, ożywiły się dopiero wieczorem. Nawet chętnie pobiegały za wędką z myszą. Najchętniej Łacia, która od jakiegoś czasu polubiła tą zabawę. Niesamowicie przy tym skacze. Ale wczoraj większą frajdę sprawiło jej przewracanie się po parkiecie.
Cieszę się bardzo bo ostatnio Łatka jest coraz bardziej towarzyska. Jest nieśmiałym, trochę wycofanym kotem. Od jakiegoś czasu więcej ją widać, bardziej domaga się pieszczot, nie jest taka płochliwa. Oby tak dalej :-)


W tą pogodę balkon cieszy się powodzeniem dopiero po zmroku.Wcześniej koty zalegają w różnych miejscach w domu. Np. teraz Jovi śpi w szafce z ubraniami a Łacia na tej samej szafce na górze. Bazyl większość czasu spędza w takiej pozycji - może mu tak najmniej gorąco. Z tą pozycją jest jeden problem - nie mogę się oprzeć żeby nie podejść i nie wymiziać tego brzuchola :-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nakarm koty - zostaw komentarz :-)
Feed the cats - leave a comment :-)