piątek, 12 lutego 2016

Dyzia

To od niej się zaczęło. Mimo tego, że adoptowaliśmy ją razem z Rózią to ona jest tą naszym pierwszym kotem. Jedenaście lat temu zdecydowaliśmy się adoptować czarną kotkę. A raczej małego, zakatarzonego wypłosza o zmierzwionym futrze. Dyzia w domu szybko zaczęła przypominać kota choć koci katar pozostawił ślady na zawsze.

Ulubione spanie Dyzi - wtulona w człowieka



Jedenaście lat szybko przeleciało i Dyzia nie jest już najmłodszym kotem. Przed świętami się rozchorowała. Jej wątroba przestała działać. Wciąż mamy nadzieję, że jej stan się poprawi. Na razie dzięki kroplówkom i lekom Dyzia ma się całkiem nieźle. Miała okresy niejedzenia, kiedy musieliśmy ją karmić strzykawką ale na razie /odpukać/ sama je. 


Cieszymy się każdym dniem z naszą czarnulką. Odzyskała siły co widać kiedy chcemy jej dać kroplówkę. Nabrała też troch ciałka i już nie jest tak rozpaczliwie chuda. Na szczęście humor jej dopisuje i po jej zachowaniu nie widać choroby.  Oby jak najdłużej :-) 

3 komentarze:

  1. Współczuję choroby Dyzi :(
    Cieszę się że znowu ma apetyt i cieszy się życiem . Oby jak najdłużej :-) ♥

    OdpowiedzUsuń

Nakarm koty - zostaw komentarz :-)
Feed the cats - leave a comment :-)