poniedziałek, 30 grudnia 2013

Miał być

przyjemny post o pierogach i świętach. Ale jakoś odeszła mi chęć do pisania o tym. Dziś weterynarz potwierdziła moje obawy. To co wyczułam u Bazyla w drugi dzień świąt to guz. Jeszcze nie wiadomo jaki. Jeszcze jest nadzieja, że to nic takiego ale bardziej realne, że to nowotwór. Po nowym roku będziemy wiedzieć czy trzeba Bazyla operować i badania wykażą co dalej. Najważniejsze, że nie widać aby Bazylka coś bolało.
Nie umiem się nie martwić. Do chrzanu to wszystko :-(

17 komentarzy:

  1. To okropne, Ewo, nie dziwię się, że się martwisz... Siły!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj martwię się bardzo ale Karol mi nie pozwala mówiąc, że nic jeszcze nie wiadomo. Staram się więc też tak myśleć.

      Usuń
  2. Cholera !!!! Współczuję...
    Ostatnio na kazdym blogu choruszki ...
    Trzymam kciuki MOCNO aby sie okazało ze to nic złośliwego .....

    OdpowiedzUsuń
  3. Takmi bardzo przykro. Ja też nie umiem się nie martwić. Jestem z Wami Ewo i mocno trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, przykro mi :( Miziaki dla Bazylka. Trzymam mocno kciuki, by było ok.

    OdpowiedzUsuń
  5. oj ale smutna wiadomość, a gdzie wyczułaś tego guza i czy on duży jest?
    Mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze. Trzymam kciuki za pomyślne rozwiązanie tego problemu. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma go na grzbiecie za łopatkami. I jest duży :-( I wydaje mi się, że musiał szybko urosnąć bo przecież Bazyl jest naprawdę ciągle miziany a wcześniej nic nie czułam :-(

      Usuń
  6. Bardzo współczuję Ewuś :((
    Mam nadzieję że okaże się łagodny i kocio szybko wróci do zdrowia .
    Duuuuuuużo Zdrówka i Szczęścia w Nowym Roku !

    OdpowiedzUsuń
  7. Przykre :( ale wcześnie zdiagnozowany , wiec jest duża szansa że będzie dobrze,

    moja kotka pechówka też ma kolejnego guza i po nowym roku czeka ją kolejna operacja , a gwarantuje Ci że takiego pechowego kota jak mam ja to nikt nie ma , to już będzie 6 operacja w ciągu półtorej roku.

    trzymam kciuki będzie dobrze ... musi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Joasiu przykro mi, że Twój kot tak choruje. Trzymam mocno kciuki za niego. Żeby to była już ostatnia operacja. Dziękuję też za kciuki dla Bazylka.

      Usuń
    2. Po każdym zabiegu , zastanawiam się ile jeszcze złego może spotkać jednego kota , na szczęście reszta zdrowa jak byki :)

      pozdrawiam Cie serdecznie i miziajki dla kociamberów :)

      Usuń
  8. aby wszystko dobrze się zakończyło...

    OdpowiedzUsuń
  9. Współczuję bardzo :(
    Mam jednak nadzieję, że guz jaki by nie był będzie operacyjny, nie złośliwy i Bazylek szybko wróci do formy! Mocno Wam tego życzę!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też strasznie mocno trzymam kciuki!!! Trzeba być dobrej myśli! Guz to nie wyrok.
    Niestety kotki mają bardzo wysoki próg bólu i trudno zauważyć, że coś im dolega :(

    OdpowiedzUsuń

Nakarm koty - zostaw komentarz :-)
Feed the cats - leave a comment :-)