środa, 27 listopada 2013

Różnie się dzieje u efki i kotów

Ostatnio nie pisałam ale działo się trochę u nas. Najpierw dom znalazła Musli. Wszystkie rozmowy przebiegły pomyślnie i zapadła decyzja o przekazaniu Musli. Gdy ją pakowaliśmy do transportera koteczka wpadła w koszmarną panikę. Pełna niepokoju oddałam ją do nowego domu. Niestety wieści nie były dobre. Kotka się chowała, była apatyczna i prawie nie jadła. Byłam pełna czarnych myśli i wcale się nie zdziwiłam gdy zadzwonił telefon, że państwo chcą oddać koteczkę. Była u nich równo tydzień. Nie mam pretensji, że nie dali jej więcej czasu. To po prostu nie był ten dom i ten kot. Wiedząc jak zachowuje się kotka jej powrót przyjęłam z ulgą.
Niedzielę kiedy Musli wróciła akurat spędzałam poza domem. Byłam pewna, że zastanę przerażoną kotkę, której sporo czasu zajmie otrząśniecie się po tym przeżyciu. Powitała mnie wesoła, rozmruczana, skora do zabawy koteczka. Zmiana jest taka, że jest jeszcze bardziej miziasta niż była. Owszem jest dalej troszkę płochliwa ale zachowuję się jak gdyby nigdy nic. Tyle dobrego w całej tej sytuacji. Przy tej okazji koteczka została też wysterylizowana więc tą sprawę mamy z głowy. Nie wiem co dalej będzie z Musli. Jak ją oddać po tym wszystkim :-(

Do swojego domu poszła też Milka. Adoptowali ją opiekunowie Jovisiowego brata - Kosmo. Dlatego zapadła decyzja o rozdzieleniu rodzeństwa. Wiem, że pewnie wielu osobom się to nie spodoba ale musimy oddać choć jednego kota. Koteczka po kilku minutach w nowym domu rozpoczęła zwiedzanie, zabawy i zaprzyjaźnianie się z starszym kolegą. Mam nadzieję, że przypadną sobie do gustu i będzie im razem dobrze :-)

Z pozostałymi kotami sytuacja bez zmian. Jakoś poprawiło się ze zdrowiem. Omlet jest coraz bardziej miziasty jeśli to jeszcze możliwe. Niesamowita przylepa z niego. Musimy go wkrótce wykastrować bo już kawał kocura z niego. Omlet był też pierwszym kotem, który nauczył się korzystać z klapki - taki z niego mądrala. Mam nadzieję, że on też znajdzie dom choć ciężko będzie mi go oddawać. Nie wiem co w tych kocurach jest, że tak się do nich przywiązuję - najpierw Jovi, potem Kostek a teraz Omlet. Ale wiem, że Omlecik uszczęśliwi kogoś kto go adoptuje.

Sushi jak to Sushi - najbardziej lubi siedzieć na balkonie i oglądać świat


a Jovi to pracownik roku - ciągle przy komputerze


I na koniec coś o mnie - szukam pracy we Wrocławiu. Interesują mnie wszelkie prace biurowe, obsługa klientów - jestem otwarta na nowe wyzwania i chętnie się uczę nowych rzeczy. Jeśli cokolwiek będzie wiedzieć, wpadnie Wam w ucho informacja, że ktoś szuka pracownika - proszę dajcie znać. Tu jest mój profil na Profeo - można zobaczyć jakie mam doświadczenie.

23 komentarze:

  1. Życzę z całego serca jak najszybszego znalezienia pracy a jak będzie praca to i reszta się ułoży:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też przyłączam się do tych życzeń. ewa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widocznie to nie był TEN domek dla Musli . Dobrze że u Ciebie szybko się pozbierała :-)
    Ułoży się , tylko trzeba troszkę czasu - i praca i domki dla tymczasków :-)
    Kciuki !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie był. Najważniejsze, że wróciła do nas. Oby się wszystko poukładało :-)

      Usuń
  4. Oj, szkoda, że Musli nie udało się zaadaptować... Trzymam kciuki za szybkie znalezienie pracy. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W taki wlasnie sposob mam mojego Minka. Mial isc do ludzi i nawet poszedl, ale p tygodniu wrocil, nie wychodzil z lazienki, ale to byla tylko jedna z przyczyn. Potem obrazil sie smiertelnie na moja corke ktora go tam zawiozla i zostal moim kotem. Zreszta z Lejekiem, kotem mojej wnuczki bylo podobnie, tylko ze on sam sobie uciekl z nowego domku, wlazl na drzewo i plakal. Z onego drzewa zostal sciagniety przez nasza mala sasiadke i odniesiony do nas. Chlopiec ktory go zabral mieszkal niedaleko. No coz to nie byly te domy i nie Ci ludzie.
    Zycze szybkiego znalezienia dobrej pracy ))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Musli nie umyśliła sobie zostać u nas i dlatego tak się zachowuje :-) Może ktoś pokocha nieśmiałą kotkę i da jej czas na spokojną aklimatyzację a ona zrozumie, że nie ma się czego bać.

      Usuń
    2. Ja mysle ze Musli musi trafic na odpowiednich ludzi, bo z moim Minkiem to dokladnie bylo tak, ze trafil i nie trafil. Pani ktora go chciala mieszkala z synowa i na poczatku owa synowa tez podobno bardzo chciala kota. Pani chciala dac Minkowi wiecej czsu na poznanie nowych ludz i miala racje, bo ten kot potrzebuje naprawde duzo czsu aby poznac i przywyknac do nowego czlowieka, jest bardzo ostrozny i nieufny z natury. Niestety jej synowa zaczela wymyslac rozne dziwne rzeczy i bardzo jej nie pasowalo to, ze kotu nie bardzo podoba sie pies, chociaz kot psu nic nie robil i ze caly czas siedzi w lazience na pralce. Starsza pani widzac co sie dzieje doszla do wniosku, ze synowa sama nie wie czego chce i zgodnie z umowa zadzwonila do nas. Gdy moja corka przyjechala po kota pani plakala, zalowala ze nie moze go miec pomimo, ze on jest taki fantastyczny. Ona sie na Minku poznala, ale niestety synowa nie. Z Lejkiem to calkiem inna historia, bo gdzie by mu bylo lepiej jak nie z ludzmi ktorych zna, od swojego urodzenia i z mamusia i z prawie bratem (Miniek), za ktorym wszedzie lazil i z wujciem Rufciem, ktory w razie W zawsze byl chetny pocieszyc ... No gdzie, wiec jak tylko ktos nieostrozny otworzyl drzwi to sobie zwial, zeby wrocic tam gdzie dobrze i bezpiecznie ... A widzisz Rufus mial zostac moim kotem i jak tylko mnie zobaczyl pierwszy raz to lazil za mna jak cien, a w nocy wlazl mi do lozka.
      Ja mysle i zycze Ci i Musli tego szczerze, ze ona znajdzie swoj dom i swoich ludzi. a tak na poprawe hmoru taka historyjka z zycia wzieta: Pan znalazl kotke pod swoim blokiem, ale nie mogl jej zatrzymac bo mieszkanko mial male, a jego kot bil intruza. Oddal go znajomej artystce, po duch dniach zrozpaczona kobieta zadzonila ze nie wie co robic, bo kot demoluje jej mieszkanie. Pan kazal jej przywiezc kota z powrotem. Za kilka dni odwiedzila go inna znajoma z coreczka. Kiedy kotka zobaczyla mala wpakowala sie jej na kolana i tak juz zostaly nierozlaczna para, ku zdumieniu mamy i tego pana. Oj rozpisalam sie ...

      Usuń
  6. Trzeba być dobrej myśli , to pomaga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się ale to niełatwe czasem. No ale musi być dobrze :-)

      Usuń
  7. Ewuniu- trzymam kciuki za Ciebie i Musli!!!! moze to nie byl ten dom???? kotki czuja doskonale, kiedy ida w nieodpowiednie miejsce....moze jeszcze nie jest gotowa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona chyba od początku czuła, że to nie to. Czasem warto słuchać co kot chce przekazać. Ale taka była sytuacja, że ją oddaliśmy. Myślę, że wszystko jednak dobrze się skończyło.

      Usuń
  8. Mocno trzymam kciuki za Twoją pracę Ewo, powodzenia kochana!!!
    Szkoda, że z domkiem dla Musli nie wyszło, dobrze, że choć Milka trafiła na fajnych ludzi. Nic dziwnego, że zakochujesz się w tych kocurach, bestie potrafią skraść serce ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wieści wynika, że Milka dobrze aklimatyzuje się w nowym domu :-) Więc choć tyle się udało. Teraz trzeba dom znaleźć Omlecikowi :-)

      Usuń
  9. Jak długo jest u Ciebie Musli?
    Kciuki za prace...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złapała się pod koniec czerwca, więc już trochę czasu minęło.
      Dziękuję za kciuki :-)

      Usuń
  10. Zyczymy Ci zatem tak dobrze platnej pracy, zeby koteczki mogly zostac z Toba, tam gzdie im najlepiej!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to by było super :-) Mieć tyle kasy, żeby się nie przejmować, że kotków więcej niż powinno być. Szkoda, że Wam nie mogę Omleta podesłać bo to genialny kocur jest :-)

      Usuń
  11. Ewa, obejrzałam Twój profil na profil na Profeo i tak myślę, czemu nie spróbujesz szukać w grafice?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś nie czuję się na siłach. Bo tworzenie na zamówienie to co innego niż to co robię. Chyba jeszcze chyba nie dałabym rady, brakuje mi praktyki i umiejętności.

      Usuń

Nakarm koty - zostaw komentarz :-)
Feed the cats - leave a comment :-)