poniedziałek, 15 lipca 2013

W poniedziałek...

Przepraszam Was bardzo, że nie odpisuję na komentarze, nie komentuję u Was :-( Głupio mi strasznie a jednocześnie nie mam energii do działania komputerowego. Cud, że przynajmniej coś dziergam a nie wszystko leży odłogiem.
Niby nie mam tak dużo nadgodzin w pracy ale kiedy pracuje się od 10 do 20 to właściwie cały dzień ucieka.  Po 10 godzinach w pracy czasem nie mam kompletnie weny do niczego. A teraz mam tych dni jeszcze więcej. Czuję jak życie przelatuje obok mnie. Za dwa tygodnie mam urlop ale jak w dwa tygodnie nadrobić życie uciekające przez resztę roku :-(

W domu sytuacja bez zmian. O koty nikt nie pyta - wakacje to chyba nie jest dobry czas na adopcje. Maluszki Omlet i Milka się rozchorowały. Mają koci katar, oczka zaropiłe, noski zasmarkane. Na szczęście chętnie jedzą antybiotyk i dają sobie zakrapiać oczy. Mają apetyt i humory dopisują. Ale martwię się o nie trochę. Nie mogę patrzeć na te zafaflunione pyszki :-(

Sushi opiekuje się chorowitkami


Omlet i Sushi tak śpią - to nie zdjęcie z zabawy


Nasze koty na szczęście tymczasowanie znoszą całkiem dobrze. Zaakceptowały całą czwórkę i wszystkie koty żyją całkiem zgodnie. Większym problemem dla nich jest chyba "AKCJA ODCHUDZANIE". Staramy się być bezwzględni. Bo nasze koty muszą schudnąć. Ważą okropnie dużo i wyglądają jak baryły a nie koty.  Cieżko jest zmienić przyzwyczajenia. Patrzeć jak biegną do kuchni i proszą o jedzenie. Ale musimy być na te żebrania odporni. Czasem tylko obiad staje w gardle bo jak to tak koty głodne a my jemy :-(






EDIT:
Jeszcze o Sushi i maluchach. Karol ostatnio widział jak Sushi upolowała chrabąszcza i zamiast go zjeść rzuciła go maluszkom do zabawy :-) Prawda, że to niesamowite :-)

15 komentarzy:

  1. Sushi zajmuje się maluchami jak dobra mamusia :-) Cudne foty :-))
    Faktycznie te godziny pracy zajmują cały dzień . Jak tu mieć na cokolwiek czas :(
    Kciuki za zdrówko maluchów !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za kciuki dla kociaków. Mam nadzieję, że niedługo napiszę, że są całkiem zdrowiutkie :-)

      Usuń
  2. Uszy do góry będzie lepiej :)

    a na temat odchudzanie kotów to coś wiem , bo mojej mamy koty nie wychodzą i też strasznie są otyłe, każdy przeciętnie od 6 - 7 kg waży to stanowczo za dużo na kota, mama tez nie ma serca je odchudzać, ale bedą zdrowsze i serducha im nie wysiądą .

    pozdrawiam Ciebie i kocią gromadę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj u mnie też Bazyl ponad 6 kg waży. Lenka jest najgrubsza - okropnie się zatuczyła, nie wiem dlaczego :-( Uświadamiam sobie ile popełnialiśmy błędów dając im za dużo jedzenia. Teraz trzeba je odchudzać :-( Właśnie o tym myślę - że im to wyjdzie na zdrowie.
      Dziękujemy za pozdrowienia i wzajemnie pozdrawiamy

      Usuń
  3. Rozumiem determinację i stresior, ale pamiętaj, że nie trzeba wszystkiego na raz... :/... :). Maluszków żal, dobrze, że mają nianię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda - czasem trzeba dać na luz :-)
      Maluszki na szczęście mają dobre nastroje i brykają więc nie jest tak źle. Choć żal na te oczka patrzeć. Musieliśmy przynieść wirusy po złapaniu chorego kotka. Tamten kotek trafił na leczenie do innego domu tymczasowego i po wyleczeniu został już adoptowany :-)

      Usuń
  4. cudne te slodziaki :)
    Ja tez mam niedlugo urlop, za 9 dni. Jednak im blizej urlopu, tym bardziej wypalona sie czuje... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypalona to dobre określenie. Ja też się czasem czuję wypalona swoją pracą, tym bardziej, że w tym roku wyjątkowo dotyka nas kryzys. Do tego stres związany z tym co dalej będzie z pracą. No nic trzeba się jakoś trzymać i radzić sobie a potem dać sobie na luz na urlopie :-)

      Usuń
  5. Kochana, doskonale Cię rozumiem, jak to ciężko po 10h w pracy usiąść jeszcze przed kompem i coś napisać... ostatnio też tak mam, a urlop dopiero we wrześniu :(

    Maluszki pod Waszą opieką wyzdrowieją :) Dobrze masz, że Twoje koty zaakceptowały tymczasowanie. U mnie nie jest tak różowo :( Miałam kilka tymczasów w różnym wieku (wszystkim udało znaleźć się kochające domy!), ale moje koty w ogóle ich nie akceptowały :( to był horror... :( żałuję, bo wiem doskonale, jak dużo kocich żyć można uratować będąc domem tymczasowym!

    Odchudzanie kotów - masakra! :) Ja mam dwa niejadki i jednego wszystko jadka i to dopiero wyzwanie ;)

    A Sushi zachowała się z tym chrabąszczem jak prawdziwa mamusia ;)

    Ale się rozpisałam ;) pozdrawiam i głaski dla kotów!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też się podłączam pod wszystkie "rozumiejące" komentarze, choć pracuję krócej niż Ty. 3mam kciuki za odchudzanie koteczków, to podobno niełatwe zadanie. Moje na szczęście trzymają linię - 3,4 i 3 kg przy każdej ostatnio wizycie u weta.
    Sushi mnie wzruszyła - taka mamusia z niej dla maluszków. Ten dalmatyńczyk koci szczególnie mnie chwycił za serce. Przesyłam dużo dobrych myśli dla Ciebie, dla kotów, dla maluszków. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Pamiętaj że odchudzanie wyjdzie im na dobre :) może będzie łatwiej... Małe są cudowne, orginale futerko a la krówka ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. zdrówka Twoim kotom! jeju ostatnio gdzie nie zaglądam tam choróbska :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesteś wspaniała, a to co robisz zasługuje na pochwałę

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wyobrażam sobie zupełnie odchudzania kotów. A Wasze koty zupełnie nie wyglądają na monstrualne ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja odchudzam moje, ale jakos efektów nie widać /6kg i 8kg/, tez ciężko mi jedzenie przez gardło przechodzi gdy widze te wpatrzone koteczki.
    Twoim tymczaskom z całego serducha zyczę zdrówka i domków .....

    A praca ... nie jest lekko. mam podobnie po 10 godzin.
    Wykańcza !!!

    OdpowiedzUsuń

Nakarm koty - zostaw komentarz :-)
Feed the cats - leave a comment :-)