i sprawdziłam w dedykacji, że Joviś trafił do nas 14 lipca 2008 roku. To kiedy pojechaliśmy odebrać książkę od Autorki opowiedziała nam o trzech maluchach mieszkających przy drukarni. I o wyjeździe pana, który ich doglądał. Zapadła decyzja i bura dziewczynka trafiła do koleżanki a Jovi z Kosmo do nas. Obaj mieli być tymczasowi ale Jovisia nie umiałam oddać (zresztą chętnych na niego nie było). Pokochałam go od pierwszego wejrzenia. No ale czy można się było nie zakochać?
A dziś Joviś spał tak
Sto lat Jovisiu!
OdpowiedzUsuńŚliczny jak za czasów dzieciństwa :)
Dziękujemy :-) Dla mnie Jovisiek mimo, że już dorosły nadal jest taki słodki jak kiedy był kociakiem :-)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji rocznicy rozpoczęcia nowego, Jovisiowego szczesliwego zycia z Wami :)
OdpowiedzUsuń