Jako, że jakiś czas temu dostałam flaszeczkę kocimietki, prysnęłam dziś kotom drapak. Mam nadzieję, że to je trochę odciągnie od moich tabletek na spanie z walerianą. Bardzo je do nich ciągnie, ostatnio odkryłam, że któryś wgryzł się w kartonowe opakowanie. Teraz jest akcja "drapak"
Na razie drapak nie jest zbyt okazały. Niestety musimy poczekać z zakupem porządnego aż uzbieramy kaskę. Ten który mamy z brzozowymi pieńkami nie satysfakcjonuje kotów jako obiekt do drapania.
Fajnie :))). U mnie tylko Mały jest kocimiętkolubny, Urwis ma w nosie... ;). Zdjęcie bazylka (?) świetne ;)...
OdpowiedzUsuńDobrze rozpoznałaś gruby brzuszek Bazyla :-)
OdpowiedzUsuńpatrzyłam na białe dodatki :)), brzuszek to ja tez mam ;)
OdpowiedzUsuńa moje w pełni satysfakcjonuje tekturowy drapak za jakieś 12 zł ;) również jako sypialnia - uwielbiają spać na tym wąskim czymś :) polecam.
OdpowiedzUsuńMoje miały kiedyś taki prosty, tani drapak i pałały do niego miłością wielką mimo posiadania dużo lepszego. Zadrapały go na śmierć :-) Ten niestety chyba jest ciut za mały ale też drapią z przyjemnością :-)
OdpowiedzUsuńMoje koty mają żywą i wciąż świeżą kocimiętkę w ogródku. :) A może spróbować kupić nasiona kocimiętki i posadzić w skrzynce w domu/na balkonie (dla osób nie mających ogrodu)? Roślina wyjątkowo trwała, mimo usilnych starań kotów by ją doszczętnie zniszczyć ;)
OdpowiedzUsuń